Pniowska via crucis w plenerze
I taką wielką żałobą
Będę się żalił przed Tobą,
Chrystusie...
Że duch mój przed Tobą klęknie
I wtedy serce mi pęknie,
Chrystusie...
W piątkowy wieczór, 11 kwietnia 2025 r., niebo nad parafią pod wezwaniem św. Zygmunta spowiło się kirem ciężkich, brzemiennych w deszcz obłoków zapowiadających co najmniej ulewę. Tymczasem tylko drobne łzawe krople obmyły pochylone nad krzyżem głowy pniowskich pątników, którzy tego dnia tworzyli nową tradycję, uczestnicząc
w pierwszym plenerowym nabożeństwie drogi krzyżowej z „Czternastoma Stacjami Miłości Chrystusa”. To właśnie modlitewna wędrówka śladami Jezusa w Jego ostatnich chwilach jest jednym z najważniejszych nabożeństw wielkopostnych. Stanowi bowiem nie tylko opowieść o cierpieniu, ale przede wszystkim o miłości, wytrwałości i nadziei.
Tego wyjątkowego wieczoru zjednoczeni, rozmodleni, ogarnięci rozpiętymi ramionami niesionego krzyża w skupieniu rozważaliśmy wagę poszczególnych stacji, odkrywając ich znaczenia dla naszej wiary w kontekście wydarzeń z życia nieodżałowanego „papieża wszystkich”, Świętego Jana Pawła II, który dwadzieścia lat temu zakończył swoją ziemską pielgrzymkę. Podążając urokliwą trasą pniowskiej via crucis zgłębialiśmy znaczenie śmierci naszego Pana jako ofiary Bożej miłości, która dla ludzi w ostatniej chwili ich życia jest niczym podmuch wiary domagający się bezgranicznego zaufania w nakazie: „Puść nicość i zdaj się na Mnie”. Karol Wojtyła doskonale o tym wiedział i zawsze żył, ufając Panu: „Totus Tuus” - „Cały Twój”. Nasz papież, podobnie jak Jezus Chrystus, uczył swoją pasją, jak przyjąć krzyż, zwłaszcza w cierpieniu; w pełni świadomy, że jedyną drogą
do zbawienia jest Syn Boży! Nikt z nas nie wątpi, że życie Świętego Jana Pawła II było kroplą drążącą najtwardsze skały, strzałą miłości, która utkwiła w sercach wszystkich wyznawców i będzie w stanie doprowadzić rzesze ludzi i ich dusze do zbawienia. Podobnie jak Jezus Chrystus, również Jan Paweł II opuszczał ziemię, pozostawiając ludzkości Boże przesłanie: „Oto Ja jestem z wami każdego dnia, aż do skończenia świata”.
Pniowski trakt kalwaryjny w rzeczywistości daleki był od scenerii Chrystusowej Golgoty, ale w wymiarze duchowym utwierdził nas w wierze; w przekonaniu podążania słuszną drogą w kierunku dobra. Nic to, że obrany trakt jest stromy i nierówny, nic nawet wtedy, gdy cierpienie może najmocniej zranić nasze ciało, jeśli tylko ma moc uzdrowienia duszy.
Taka niecodzienna forma modlitwy jak nasza pniowska droga krzyżowa w plenerze pozwoliła jej uczestnikom głębiej zanurzyć się w tajemnicę cierpienia Chrystusa i przeżywać Jego mękę w sposób bardziej bezpośredni, namacalny. Przekazując sobie krzyż od I do XIV stacji - członkowie Rady Parafialnej, nauczyciele, członkinie kół gospodyń, uczniowie, strażacy, seniorzy, chórzyści, sołtysi, pracownicy gminy, siostry zakonne, przedsiębiorcy - po prostu wszyscy staliśmy się jedną parafialną rodziną w Chrystusie. Uczestnicy tego klimatycznego nabożeństwa doświadczyli siły modlitwy, a dzięki niej głębi wielkopostnej tajemnicy. I oby dla nas wszystkich był to istotnie czas osobistej refleksji, pokuty
i umocnienia wiary prowadzący do oczekiwanej radości Zmartwychwstania Pańskiego.
Praktykujący katolicy mają świadomość, że Msza Święta rozpoczyna się nie znakiem krzyża, choć tak podpowiada nam religijna intuicja, lecz procesją, której towarzyszy pieśń na wejście. Fakt ten oznacza, że muzyka pełni podczas tego nabożeństwa niezwykle istotną rolę. Jeżeli do tej wiedzy dodamy powszechnie znane powiedzenie świętego Augustyna: „Kto dobrze śpiewa, ten dwa razy się modli”, wówczas znaczenie śpiewu podczas liturgii jeszcze się podnosi i to bez względu na przysłówek „dobrze”. Co zatem znaczy „dobrze śpiewać w Kościele” i czy naprawdę trzeba być zawodowym muzykiem, żeby zyskać akceptację coraz bardziej wymagającej wspólnoty?
Po pierwsze spójrzmy na śpiew przez pryzmat wykonania i sprawczości, a po wtóre jako na akt komunikacji. Kiedy śpiewamy, dzięki melodii słowa zostają wyrażone z większym niż podczas mowy zaangażowaniem; z ekspresją, mocą i talentem, jeśli go posiadamy. Muzyka stanowi specyficzny język komunikacji, z pewnością piękniejszy i doskonalszy niż same słowa. Nic zatem dziwnego, że dzięki zjednoczeniu wspólnoty w śpiewie czynności liturgiczne zyskują dostojniejszą formę, a modlitwa nabiera szczególnego charakteru, ułatwiając wiernym wznoszenie myśli ku Bogu i wizualizując zapowiedź przyszłego zbawienia w celebrowanym obrzędzie.
Jeśli więc przyjąć tezę głoszącą, że śpiew podczas liturgii ułatwia nam kontakt
z Bogiem, pomaga się jednoczyć i lepiej modlić, to istnienie chóru kościelnego zyskuje
na zasadności i wadze.
Czy potrzeba było aż tylu wywodów, by uzasadnić istnienie naszego Sigismundus cantus? - parafialnego chóru przy kościele pod wezwaniem św. Zygmunta w Pniowie.
Nawet jeśli, to nic nie zmieni faktu, że chór istnieje już trzy lata i podejmuje usilne starania, by piękno zawarte w muzyce i śpiewie stało się w jakimś stopniu odbiciem piękna Pana Boga i chociaż trochę poruszyło ludzkie serca. Czy nasz śpiew jest dobry? Czy porusza serca słuchaczy? Te pytania należałoby skierować do świętego Augustyna, który zapewne był znawcą przedmiotu i swego czasu pisał: „Ileż razy płakałem, słuchając hymnów Twoich i kantyków, wstrząśnięty błogim śpiewem Twego Kościoła (...), gdy Twoja prawda ściekała kroplami do serca, parowało z niego gorące uczucie pobożnego oddania. Z oczu płynęły łzy i dobrze mi było z nimi”.
Ale to nie od świętego oczekujemy odpowiedzi. I może lepiej niech postawione pytania pozostaną retoryczne, mimo że przede wszystkim zadajemy je sami sobie, my …, nieliczni, ale wytrwali, amatorzy nie profesjonaliści - za wyjątkiem naszego mistrza i mentora, Pana organisty - ale ciągle pełni pasji. Nie liczymy na wiele, bo i tak czujemy się wyjątkowo nobilitowani samą mocą śpiewu, ale tak bardzo cieszy nas … drobny gest, dobre słowo, maleńka oznaka życzliwej przychylności; niekiedy pobłażliwości słuchaczy, którzy być może wkrótce zechcą zasilić nasze szeregi. Śpiewnej modlitwy nie zrozumie ten, który nigdy jej nie doświadczył, zwłaszcza podczas śpiewu liturgicznego - jak jednoczy, uskrzydla, wprowadza atmosferę radosnej i błogiej modlitwy!
KAPLICA SYKSTYŃSKA NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI
Wczesnym rankiem, 31 sierpnia 2024 liczna grupa naszych parafian z księdzem proboszczem Marianem Bolestą, parafianie z parafii Św. Michała w Opatowie, a także parafianie z parafii Św. Zygmunta w Pniowie wraz ze swoim proboszczem ks. Markiem Mazurem wyruszyła w drogę do Krakowa, której celem była wystawa „Kaplica Sykstyńska. Dziedzictwo”.
Kaplica Sykstyńska położona w Pałacu Apostolskim w Watykanie, to nie tylko miejsce modlitwy, skupienia czy miejsce konklawe. ale też, a może właśnie przede wszystkim, perła renesansowej sztuki. To miejsce, które w niezwykły sposób kilkaset lat temu połączyło i nadal w sposób nierozerwalny łączy religię i sztukę.
My nie musieliśmy jechać aż do Watykanu. W Krakowie, w trzech multimedialnych salach poznaliśmy historię powstania fresków zdobiących jej ściany i sklepienie a także twórców tych pięknych dzieł. Sandro Botticelli, Domenico Ghirlandaio, Cosimo Roselli, Biaggio D’Antonio, Pietro Perguio – to oni w niezwykły sposób ukazali kilkaset lat temu i nadal ukazują piękno najważniejszych scen biblijnych.
Ogromne wrażenie wywarły freski autorstwa Michała Anioła Bounarottiego twórcy słynnej Piety jak i rzeźby Dawida, których reprodukcje także dane było nam zobaczyć. Michał Anioł spędził kilka lat na ciężkiej pracy abyśmy dziś na sklepieniu Kaplicy mogli podziwiać kunszt, piękno i jego niezwykły talent we fresku przedstawiającym scenę stworzenia Adama. Na długo w pamięci pozostanie przedstawiona wizja Sądu Ostatecznego – może nieco przerażająca, ale mówiąca o tym, co nieuniknione. Punktem kulminacyjnym była projekcja fresków w ich niemalże naturalnej wielkości. Była to wspaniała lekcje historia sztuki.
Po tych duchowych przeżyciach przyszedł czas na spacer po Krakowie. Wraz z lokalnymi przewodnikami przemierzyliśmy trakt królewski, poznaliśmy niezwykłą historię powstania ołtarza autorstwa Wita Stwosza, który można podziwiać w Bazylice Mariackiej, jego losów w okresie II wojny światowej i latach kolejnych. To dzięki wiedzy przewodników, uczestnicy wycieczki (najmłodsi mieli 9 i 11 lat a najstarsi mieli ukończone 80 lat) dowiedzieli się, że Ołtarz Mariacki to pentaptyk składający się z pięciu części przedstawiających sceny radości z życia Matki Bożej ale też i sceny ofiarowania Maryi w świątyni, pojmania Jezusa, Jego ukrzyżowania oraz tryumf życia nad śmiercią czyli Zmartwychwstanie. Z pewnością niektórzy teraz dowiedzieli się, że Wit Stwosz postaciom w ołtarzu dał twarze zwykłych mieszkańców Krakowa.
Na spacerowym szlaku nie zabrakło Collegium Maius i historii szkolnictwa wyższego w Polsce, kościoła św. Franciszka z Asyżu z witrażem autorstwa Stanisława Wyspiańskiego i papieskiego okna przy ulicy Franciszkańskiej 3. Zwieńczeniem była Katedra na Wawelu, dzwon Zygmunta i krypty gdzie spoczywają królowie Polski oraz Polacy, którzy odcisnęli swój ślad w historii naszego kraju.
Intensywny dzień zakończył wspólny obiad i krótki spacer bulwarami nad Wisłą z odwiedzinami u ziejącego ogniem smoka u podnóża wawelskiego wzgórza. Bo jakże to, być w Krakowie i nie zobaczyć smoka wawelskiego?
Podziękowania należą się Pani Małgosi – pilotowi wycieczki i Panu Pawłowi – kierowcy z F.H.U. GLOBTIM Plus Biuro Usług Turystycznych i Edukacyjnych Paweł Paradowski za miłą atmosferę, opiekę a przede wszystkim, że bezpiecznie dotarliśmy do Krakowa a późnym wieczorem do swoich domów, pełni wrażeń i wspomnień, Anecie Banulskiej za stronę organizacyjną przedsięwzięcia. Szczególne podziękowania należy złożyć na ręce Proboszcza ks. dr Mariana Bolesty za duchowe i merytoryczne wsparcie na każdym etapie.
Nie sposób zapomnieć, że była to prawdziwie międzypokoleniowa wycieczka a to za sprawą uczestników – tych najmłodszych i tych najstarszych. Naszym najstarszym uczestnikom należą się słowa uznania, że dotrzymali kroku osobom dużo od nich młodszym, tryskali energią i poczuciem humoru. Przy okazji takich wyjazdów nie zapominajmy, że wśród nas są osoby które są starsze, słabsze fizycznie, mają różnego rodzaju ograniczenia. Nasze słowo wsparcia, a przede wszystkim pomocna dłoń wyciągnięta w ich kierunku wiele dla niech znaczą.
Liczymy, że ten wyjazd nie był ostatnim w tym roku i że spotkamy się na kolejnym.
Tekst: Katarzyna Król i Małgorzata Buczkowska
Zdjęcia: Dariusz Nochelski i Antonii Król
Pielgrzymka do Medziugorie
DROGA WIARY I ODKRYĆ
Pielgrzymka do Medjugorie, którą odbyliśmy w dniach 24-28 sierpnia 2024 roku, była dla nas wyjątkowym doświadczeniem duchowym, które na długo pozostanie w naszej pamięci. Wraz z grupą pielgrzymów, pod opieką duchową Ks. dr Mariana Bolesty i Ks. Marka Mazura, wyruszyliśmy w tę wyjątkową podróż, która z każdym dniem przynosiła nowe przeżycia i refleksje.Dla niektórych, to nie była pierwsza pielgrzymka, ale z pewnością była jedną z tych, które najsilniej wpłynęły na nasze życie wewnętrzne i spojrzenie na wiarę.Już pierwsze chwile po przyjeździe do Medziugorie przyniosły nam głębokie uczucie spokoju. Miejsce to, z jego prostotą i pięknem, emanowało atmosferą świętości, nazywane „konfesjonałem świata”, przyciąga tysiące ludzi z różnych zakątków globu, amy mieliśmy przywilej być jednymi z nich.
Od samego początku nasza pielgrzymka była doskonale zorganizowana. Dzięki staraniom ks. dr Mariana Bolesty, który pełnił rolę głównego organizatora, mogliśmy skupić się wyłącznie na duchowej stronie tej podróży, nie martwiąc się o logistykę. Każdy dzień był przemyślany, a nasza przewodniczka, Pani Dorota, z wielką wiedzą i zaangażowaniem prowadziła nas po miejscach, opowiadając o historii Medziugorie i świadectwach objawień Matki Bożej.
Podczas naszej pielgrzymki mieliśmy okazję zwiedzić kilka niezwykłych miejsc o głębokim znaczeniu duchowym i historycznym, które wzbogaciły nasze doświadczenie i wprowadziły nas w atmosferę modlitwy oraz refleksji.Kościół św. Jakuba, który jest sercem duchowego życia tej miejscowości, kamienna figura Królowej Pokoju na placu przykościelnym, figura Zmartwychwstałego Zbawiciela wykonana z brązu, czy miejsce przeznaczone do modlitwy w ciszy przy drewnianym krzyżu. Każde z tych miejsc nie jest jedynie przypomnieniem przeszłości, ale żywym świadectwem wiary, które na każdym kroku nas poruszało. Wyjątkowym przeżyciem było spotkanie ze wspólnotą Cenacolo, która pomaga osobom uzależnionym w odnalezieniu drogi do nowego życia oraz wizyta na zamku Nancy i PatricaLatta, gdzie wysłuchaliśmy ich świadectwa nawrócenia. Wszystkie wysłuchane historie były dla nas głęboką lekcją o sile wiary, nadziei i nawrócenia. Jednym z najbardziej poruszających doświadczeń było wejście na Górę Objawień, miejsce pierwszych objawień Matki Bożej w 1981 roku.Wspinaczka na wzgórze była dla nas aktem duchowej pokory i oddania. Każdy krok, choć fizycznie wymagający, niósł ze sobą głębokie duchowe znaczenie, był modlitwą, refleksją nad swoim życiem i wiarą. Na szczycie, w ciszy, mogliśmy poczuć, jak ogarnia nas spokój i głęboka pewność, że Matka Boża jest blisko, otaczając nas swoją miłością.W Medziugorieniewątpliwie duchowość przenika każdy zakątek, tworząc atmosferę, w której można na nowo odkryć głębię wiary i doświadczyć prawdziwego pokoju w sercu.
Każdy dzień pielgrzymki był przesiąknięty modlitwą i Eucharystią. Wyjątkowym momentem naszej pielgrzymki była Msza Święta dla pielgrzymów z Polski, celebrowana w ojczystym języku przez kilkudziesięciu księży. W trakcie naszej wizyty uczestniczyliśmy także w szczególnych Mszach świętych odprawianych przez naszych przewodników duchowych, dedykowanych wyłącznie naszej wspólnocie pielgrzymkowej. Jednej z nich, w kaplicy przy klasztorze sióstr franciszkanek, przewodniczył ks. Dariusz, a drugiej, w Kościele św. Piotra i św. Pawła w Mostarze, przewodził ks. Marek. Poruszającym doświadczeniem była również Droga Krzyżowa prowadzona przez ks. Mariana, podczas której na nowo mogliśmy doświadczyć głębi wiary i wspólnego oddania Bogu.
Niezapomnianym wydarzeniem była dla nas adoracja Najświętszego Sakramentu, która miała miejsce 25 sierpnia, w rocznicę objawień.Cisza, która panowała wokół, pozwoliła nam w pełni skupić się na modlitwie i osobistym spotkaniu z Jezusem.
Nasza pielgrzymka obejmowała także zwiedzanie miasta Mostar, znanego z historycznego Starego Mostu i malowniczych uliczek. Wędrówka po tym pięknym mieście pozwoliła nam poczuć ducha miejsca, które przez wieki było świadkiem różnorodnych wydarzeń historycznych.
Każde z tych miejsc, które odwiedziliśmy, pozostawiło w nas niezatarte wrażenie.Medziugorieobdarzyło nas przede wszystkim wieloma duchowymi darami, które wciąż w nas dojrzewają. Były to momenty, w których czuliśmy, że nasze modlitwy zostały wysłuchane, a serca napełniły się radością i nadzieją. Te małe, codzienne cuda, które wydarzały się wokół nas, były dowodem na to, że Bóg działa w naszym życiu w sposób cichy, lecz nieustający. Wierzę, że podróż do Medziugorie skłoniła nas do głębszych refleksji nad własnym życiem duchowym. Czy jesteśmy w stanie pielęgnować to, co tam doświadczyliśmy? Czy potrafimy w codziennym życiu zachować ten pokój i wiarę, które znaleźliśmy podczas tej pielgrzymki? Wiele razy będziemy zadawać sobie te pytania, starając się znaleźć sposób na to, by duchowe owoce tej podróży przenikały nasze codzienne życie i wpływały na nasze relacje z innymi ludźmi.
Szczególne podziękowania kierujemy do naszych kapłanów: ks. dr. Mariana Bolesty oraz ks. Marka Mazura, którzy odegrali kluczową rolę w naszej pielgrzymce, towarzysząc nam na każdym kroku. Ich duchowa opieka była dla nas nieocenionym wsparciem. To właśnie dzięki nim ta podróż stała się nie tylko fizycznym pielgrzymowaniem, ale przede wszystkim głębokim duchowym doświadczeniem, które na długo pozostawi w nas trwały ślad. Bóg zapłać!
W parafii pw. Św. Zygmunta w Pniowie zostały opracowane Standardy ochrony małoletnich zgodnie z ustawą z dnia 28 lipca 2023 roku o zmianie ustawy Kodeks rodzinny i opiekuńczy oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. 2023 poz. 1606) - ustawa wymusza utworzenie i stosowanie się do standardów ochrony małoletnich we wszelkich instytucjach, w których przebywają dzieci, standardów ich ochrony przed krzywdzeniem.